top of page
Szukaj
Ewa Worotynska Kos

Wypalenie zawodowe – temat niełatwy, ale ważny

Zaktualizowano: 28 lut

Nie wszyscy, którzy mówią, że są wypaleni zawodowo, są wypaleni. Czasami mamy po prostu gorszy okres. Często nadużywamy tego określenia, aby zakomunikować otoczeniu, że jest nam źle, że jesteśmy zmęczeni, chcemy być wtedy bardziej „słyszalni”.


Każdy człowiek ma takie okresy i jest to zupełnie normalne. Trzeba sobie jasno powiedzieć, że wypalenie jest jednostką chorobową i jest wpisane do Międzynarodowej Klasyfikacji Chorób. Jest dolegliwością, która jest bardzo podstępna i trudno zauważalna. Jest to stan psychicznego i fizycznego wyczerpania, który nie pojawia się znienacka. Jego pierwsze symptomy są subtelne i łatwo ich nie dostrzec lub pomylić z chwilowym przeciążeniem obowiązkami. W pewnym momencie wypalenie zawodowe ujawnia się w postaci niszczącej siły, powodującej ogromne spustoszenie. Stres jest wtedy tak silny, że choruje i dusza i ciało. Nagle jesteśmy zaskoczeni przez  dramatyczne objawy. Ważne jest żeby znać tzw. Symptomy ostrzegawcze, które informują nas, że jesteśmy na równi pochyłej, jeśli chodzi o nasze zasoby energetyczne.

Jakie są przyczyny wypalenia zawodowego?

Wypalenie zawodowe jest zwykle rezultatem działania kilku nakładających się na siebie czynników. Przyczyn takiego stanu można się zatem doszukiwać na płaszczyznach: indywidualnej, interpersonalnej i organizacyjnej.

W sferze indywidualnej bardzo narażeni są perfekcjoniści, gdzie najdrobniejsze potknięcia urastają do rangi wielkich porażek. To, co wydaje się dzisiaj szczególnie istotne, to nierealne oczekiwania, które prowadzą do rozczarowania. Nasze wyobrażenia pracy idealnej się nie spełniają i pojawia się początek wypalenia. Istotne są również warunki samej pracy: niska kultura organizacyjna, traktowanie pracownika przedmiotowo, złe relacje interpersonalne, brak szacunku i uznania, czy przeciążenie pracą. Lista jest długa.

Jak rozpoznać wypalenie zawodowe zanim przejmie kontrolę?

O wypaleniu świadczą pojawiające się konkretne symptomy, które niosą groźne konsekwencje.  Jest to proces liczony nie w tygodniach, nie w miesiącach, ale w latach.  Można go  porównać do kropli, która drąży skałę powoli, ale systematycznie. Nie zauważamy tego i stajemy  się coraz słabsi. Wojciech Eichelberger mówi że pierwszym takim objawem ostrzegawczym jest częste wzdychanie, które bierze się z  zaburzeń oddechu pojawiających  się w momencie presji i stresu. Innym znakiem ostrzegawczym są bóle kości i stawów. Bóle te nie są spowodowane jakimś wysiłkiem fizycznym, tylko pojawiają się wskutek wzmożonego napięcia mięśniowego w momencie stresu. Najczęstszymi występującymi objawami są jednak zaburzenia snu i odpoczywania. Polegają one na tym, że jesteśmy skrajnie zmęczeni, ale nie możemy zasnąć i odpocząć. To oznacza, że w naszym organizmie utrzymuje się trwałe napięcie i silny system adrenalinowy, który nie pozwala przełączyć się w tryb regeneracji. Szczególnie niebezpieczne jest przebudzanie się w godzinach 3-5 rano, ponieważ nasza energia życiowa jest wtedy na minimalnym poziomie. Nie śpiąc w tych godzinach wyczerpujemy nasze rezerwy energetyczne. Wówczas budzimy się z niepokojem, który zostaje z nami na resztę dnia.   

Wypalenie to taka permanentna niemoc i ewidentny brak radości. Każdy z nas chce odczuwać radość w miejscu, gdzie spędzamy bardzo dużo czasu. Chcemy mieć dobre stosunki ze współpracownikami, chcemy być doceniani i miło spędzać ten czas. I nie chodzi tu o super ambicje i przesadne fajerwerki i tak popularny w dzisiejszej kulturze korporacyjnej -  entuzjazm i flow. Chodzi o zwykłe zadowolenie. Ale jeśli my nie mamy już od długiego czasu żadnej radości, nie widzimy sensu i mamy nastawienie „muszę tam iść” a nie - „chce tam iść” wówczas możemy mówić już o pierwszym etapie wypalenia nazywanym właśnie etapem ostrzegawczym. W tej chorobie zupełnie inaczej postrzegamy pewne rzeczy, usztywniamy się, zakładamy pewnego rodzaju pancerz, nie jesteśmy kreatywni, nie radzimy sobie z rzeczami, z którymi wcześniej nie mieliśmy problemów, jesteśmy bez „energii”. Często też uciekamy: w chorobę, w używki, również w ryzykowne zachowania. Każda zmiana staje się trudna do wykonania, tym bardziej zmiana pracy. Zmiana pracy jest przecież stresująca i wymaga dopasowania się do nowych warunków, a my nie mamy siły, nie mamy energii i odwagi oraz uważamy, że wszędzie jest przecież tak samo. Bardzo często w tej fazie obwiniamy się, że nie możemy sprostać obowiązkom i wymaganiom. Myślimy sobie, że jeśli podwoimy wysiłki i weźmiemy na siebie więcej i więcej, to coś się zmieni. Niestety to pułapka, która jeszcze pogłębia proces wypalenia. Postępowanie na tym etapie powinno być zupełnie odwrotne, czyli róbmy dla siebie miłe rzeczy, dbajmy o siebie, bądźmy dla siebie dobrzy, róbmy rzeczy, które sprawiają nam radość. Nie wystarczy tu miły weekend chodzi bardziej o systemowe rozwiązania odpoczywania.

Systemem ostrzegawczym jest też niemożność włączania trybu odpoczynku i regeneracji podczas weekendów, a nawet urlopu.  Czujemy wówczas niepokój, przygnębienie i smutek. Jeśli marzysz wtedy, żeby wrócić do pracy, to jesteś w niebezpiecznym momencie i trzeba zająć się tym problemem.

Jeżeli zignorujemy etap ostrzegawczy, wypalenie rozlewa się na inne sfery życia. Jest to etap irytacji, drażliwość i skłonność do wybuchów agresywnych. Taka drażliwość oznacza, że nie mamy już żadnej rezerwy energetycznej. Nie mamy cierpliwości, denerwują nas rzeczy, które wcześniej nam nie przeszkadzały. Pojawiają się choroby, ale nie zwykłe przeziębienia, tylko dużo poważniejsze. Na tym etapie wypalenie jest bardzo podobne do depresji. Idziemy do lekarza, leczymy się objawowo, ale źródła problemu nie identyfikujemy.

Kolejny etap jest chroniczny, czyli ciągły i zaawansowany. Wypalenie rozlało się na wszystkie sfery życia. Możemy tutaj uciec z pracy, brać długie zwolnienia. Jesteśmy ogołoceni ze wszystkich narzędzi, które mogłyby nam pomóc, nie mamy wsparcia. Bliscy powtarzają tylko: „weź się w garść”. To etap groźny, pomoc specjalisty jest niezbędna, choć nie zawsze skuteczna. Tutaj pojawiają się groźne choroby, śmierci i samobójstwa. Wszystko się posypało i chcemy zniknąć. Nie wiemy tak naprawdę do ilu zgonów dochodzi z powodu wypalenia, ponieważ bezpośrednią przyczyną śmierci jest np. zawał czy wylew, ale często do tego doprowadził długotrwały stres i w konsekwencji wypalenie.


Kogo dotyka wypalenie?

Istnieje pewien stereotyp, że wypalenie dotyka tylko zawody pomocowe – lekarze, pielęgniarki, nauczyciele. Po raz pierwszy wypalenie zawodowe opisano w latach siedemdziesiątych XX wieku. Wówczas zauważono, że to zjawisko ma miejsce w pewnych grupach zawodowych. Takimi profesjami były zawody związane z pomaganiem innym ludziom i nauczaniem. Obecnie wiemy już, że wypalenie dotyka wszystkich zawodów. Głównym problemem jest brak dopasowania do swojej pracy. Robimy coś, czego nie lubimy i nie chcemy robić, ale często z powodów np. ekonomicznych, czy z braku innej możliwości, nadal to robimy. Badania pokazują, że w każdym zawodzie dochodzi do wypalenia, ale faktycznie są profesje, w których wyniki są szczególnie wysokie – to menedżerowie i przedstawiciele handlowi. Te zawody charakteryzują się ogromną presją wyniku i czasu. A więc managerowie osiągają wyższe wyniki wypalenia niż zawody pomocowe. Badania też mówią, że właśnie managerowie sięgają częściej po alkohol, bo potrzebują szybkiego znieczulenia, szukają szybkiego rozwiązania, poza tym ta właśnie grupa społeczna nie zwraca się o pomoc, ponieważ są przecież ”silnymi” ludźmi.

Jak sobie pomóc?

Krokiem najważniejszym i koniecznym jest autorefleksja. Bez tej refleksji nic się nie wydarzy, będziemy leczyć tylko symptom. Zmiana nastawienia do życia i swoich obowiązków zawodowych może przebiegać w oparciu o różne metody, ale wszystkie one mają swoje źródło w uważności i byciu tu i teraz. Ważne też jest wzięcie odpowiedzialności za ten stan. Często mówimy, że życie takie jest, że ktoś mi to zrobił, że coś mi to zrobiło. To bardzo wygodne, ale niestety trzeba sobie zdać sprawę, że to nasza odpowiedzialność. Początkowym symptomom wypalenia zawodowego można zaradzić samemu. Nie potrzeba wtedy długotrwałych terapii i środków farmakologicznych. Natomiast na późniejszych etapach konieczne jest poproszenie o pomoc specjalisty – coacha, psychologa lub psychiatry.

Choroba wypalenia rozwija się długi czas na skutek utrwalonych, niepożytecznych nawyków i niepodejmowania żadnych środków zaradczych. Tak jak długo się rozwija, tak samo potrzeba dłuższego czasu, żeby z niej wyjść. Wymaga systemowego podejścia, począwszy o zadbanie o sen, wypoczynek, odżywianie, zdrowe oddychanie, wysiłek fizyczny, który jest niezbędny, żeby odreagować stresy, jak również świadomość, co powinniśmy sobie odpuścić, żeby unikać przeciążenia i zatroszczyć się o potrzeby psychiczne i duchowe.

Wyjście z tej choroby polega na oduczeniu się starych nawyków i nauczeniu nowych pożytecznych. Systematyczne wdrażanie prostych rzeczy, dobrych nawyków jest tutaj niezwykle skuteczne.

Pierwszym krokiem jest uświadomienie sobie jakie nawyki obecne są w naszym życiu. Jest to sprawa bardzo indywidualna, nie ma na to sprawdzonego sposobu, ponieważ każdy z nas jest inny. Dobrym rozwiązaniem jest wypisanie swoich dobrych nawyków oraz tych złych, przez które, według nas tracimy zasoby energetyczne.  Bądźmy ze sobą absolutnie szczery.

Ustalmy teraz czym się zajmujemy w pierwszej kolejności. Wybierzmy jedną rzecz.  Następnie zadajmy sobie trzy pytania i zapiszmy na kartce odpowiedzi:

1. Co chcę uzyskać przez tę zmianę?

2. Co stracę, jeśli nie wprowadzę tej zmiany do mojego życia?

3. Dlaczego chcę to zrobić?

 

Odpowiedzi na ten pytania pozwolą nam szerzej spojrzeć na swoje nawyki z perspektywy zysków i strat i stać się kluczem do ich efektywnego wdrażania.

Pamiętaj, że wdrażanie nawyków powinno odbywać się małymi krokami, najlepiej zacząć od jednego. Wprowadzenie wielkiej zmiany generuje dodatkową presję, stres i lęk. Nie róbmy sobie tego, bo skutek może być odwrotny i wpędzimy się w jeszcze większe wypalenie. Zacznijmy na przykład od 3 minut dziennie oddychania przeponowego lub wypicia szklaneczki świeżo wyciskanego soku z marchewki i jabłka.

Wypalenie zawodowe paradoksalnie może przynieść w życiu wiele korzyści. Jeżeli zaobserwujemy symptomy tego zjawiska i podejmiemy odpowiednie działania na pewno rozwiniemy w sobie samoświadomość, nabędziemy nowe umiejętności jak np. asertywność i zarządzanie sobą w czasie, przewartościujemy życie. Wyjście z wypalenia pozwala spojrzeć na życie z zupełnie innej strony, pokazuje, że warto być uważnym. Jest to bowiem etap odrodzenia, leczenia ran i wyciągania wniosków. Przez specjalistów nazywany również fenomenem Feniksa.

4 wyświetlenia0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Comentarios


bottom of page